Na początku lat 70. wstąpił wraz z całą grupą przyjaciół-astrologów do British Columbia Astrological Society. Został też redaktorem naczelnym kwartalnika „The Ecliptic”. Wkrótce wybrano go na wiceprzewodniczącego BCAS, a rok później – na przewodniczącego. Napisał w tamtych latach książkę „The Art of Mastering Astrology” i wiele artykułów do astrologicznych czasopism, prowadził kursy i warsztaty również w Polsce. – Stowarzyszenie skupiało członków z różnych miast, z całej Kanady, i o różnych poglądach na astrologię – opowiada. – Każdy członek był indywidualnością. Zapatrzeni w swoje badania, w swoje metody pracy, nie dbaliśmy o dopływ „świeżej krwi”, o wychowanie sobie następców, czego należy żałować. W końcu, w połowie lat 80., stwierdziliśmy, że co mieliśmy razem zrobić, to zrobiliśmy, że średnia wieku członków związku poszła zanadto w górę i stowarzyszenie samo się rozwiązało. Nie udało nam się stworzyć jakiejś szkoły astrologicznej, każdy wrócił do pracy w pojedynkę. Jan Sar Skąpski myślał wtedy, że astrolodzy są trudni do prowadzenia.
Dziś rozumie, że aby zajmować się tą dziedziną wiedzy, człowiek musi być indywidualnością, kimś bardzo niezależnym wewnętrznie. Jeśli chce się być astrologiem teraz, w tej rzeczywistości, do wielu wniosków trzeba dochodzić samemu, samemu trzeba zbudować w sobie taką pewność, że to, co się robi, jest słuszne. Mimo iż astrologia liczy sobie tysiące lat, nie ma tu autorytetów i gotowych wzorów do naśladowania. Bo funkcjonowanie tej wiedzy jest ściśle związana z warunkami, w których się ją stosuje, ze środowiskiem, wreszcie z własnymi życiowymi doświadczeniami, które nie muszą się pokrywać z doświadczeniami innego astrologa.
– Stosowanie przez lata tych samych reguł w niezmienionej postaci mogło być dobre przed wiekami, ale nie teraz, kiedy życie stale się zmienia – mówi Jan Sar Skąpski. – Jakże łatwo było być astrologiem w średniowieczu! Przeciętna życia mężczyzny wynosiła wtedy około 35 lat, kobiety często umierały w połogu nie dożywając nawet dwudziestki. Podstawą funkcjonowania człowieka była rodzina, mało kto wyjeżdżał z domu, chyba że na wojnę... Posługując się kilkoma ledwie regułami, astrolog był w stanie trafić bez pudła we właściwą przepowiednię.
Dziś, gdy zmiany w życiu następują tak szybko, że nie wszystkie nawet zapamiętujemy, astrologia nie zmieniła podstawowego mechanizmu funkcjonowania, ale stawia przed astrologami zupełnie nowe wyzwania. Na przykład analizując przeszłość swoich klientów, Jan Sar Skąpski sięga do czasu sprzed ich narodzin. Nie raz się bowiem przekonał, że nastrój, wahania, silne przeżycia matki z czasu ciąży był przyczyną poważnych problemów w dorosłym życiu jej dziecka. Samo uświadomienie człowiekowi tego faktu rozpoczyna proces odzyskiwania poczucia własnej wartości czy innej autoterapii. A co przyszli astrologowie ujrzą za 20, 30 lat w przedurodzeniowych horoskopach osób poczętych in vitro?...
***